POPISOWE ŚLEDZTWA – głos czytelnika – 2012_03_16

Poniżej przedstawiamy ciekawy list od czytelnika naszej strony internetowej. Zapraszamy również innych do dzielenia się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem
–  Sowa -

POPISOWE  ŚLEDZTWA

Minął już drugi miesiąc, kiedy Prokurator Generalny Andrzej Seremet podjął decyzję o zwrocie do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie wniosku jej prokuratorów o uchylenie immunitetu Antoniemu Macierewiczowi. Decyzja miała na celu uzupełnienie postępowania karnego, którego efektem był ten wniosek, jak również uzupełnienia samego wniosku. Jak podała prasa, przeprowadzona w Prokuraturze Generalnej analiza wniosku wykazała liczne uchybienia zarówno formalne jak i merytoryczne, na przykład:

  • prokuratorzy nie rozstrzygnęli, czy osoba będąca przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej, jest funkcjonariuszem publicznym w rozumieniu art. 231 kk.;
  • prokuratorzy nie rozstrzygnęli, czy Raport jest wyłącznie autorstwa przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej, czy jest to wynik pracy zbiorowej (jest wysoce prawdopodobne, że przez 4 lata nie ustalili listy autorów Raportu);
  • prokuratorzy nie przesłuchali wszystkich członków Komisji Weryfikacyjnej.

Skąd taka aktywność prokuratorów prokuratury powszechnej i samego Prokuratora Generalnego oraz potrzeba poinformowania społeczeństwa o śledztwie w sprawie przestępstw Komisji Weryfikacyjnej odpowiedzialnej za weryfikację oświadczeń złożonych przez żołnierzy i pracowników WSI oraz opracowanie Raportu?

Odpowiedź wydaje się być prosta. Jednak zacznę od przybliżenia narodzin problemu.

Z dniem 30 września 2006 r. politycy PiS, rękami pana Macierewicza i jego wiernych Pretorian, przy akceptacji polityków PO, z mocy ustawy rozwiązali WSI oraz wyłączyli z ubiegania się o służbę lub pracę w SKW i SWW sprawdzonych i doświadczonych żołnierzy oraz pracowników, których głównymi grzechami były: wieloletni staż w wojskowych służbach lub kursy w państwach Układu Warszawskiego. Przewodniczący Macierewicz nie spieszył się z przeprowadzeniem weryfikacji i korzystając z usług „informatorów”, głównie z wewnętrznej komórki bezpieczeństwa WSI, przygotował Raport, który w oczach społeczeństwa miał uzasadnić celowość rozwiązania WSI. Sukces swój przypieczętował nawet znalezieniem wśród 2179 osób, które poddały się weryfikacji, aż czterech kłamców oświadczeniowych i zawiadomił o tym fakcie wojskową prokuraturę. Jednak zapomniał, że jest zobowiązany wykonać swoją pracę zgodnie z zapisami ustawy – pisemnie zawiadomić ich na czym polegają wykryte kłamstwa, wysłuchać ich wyjaśnień oraz sporządzić pisemne stanowisko komisji. Ale, czy w czasach IV RP kogoś namaszczonego przez Prezydenta RP, samego Lecha Kaczyńskiego, obowiązywało jakieś prawo, zwłaszcza w stosunku do przestępców z WSI? Jego następca Jan Olszewski, skądinąd zasłużony adwokat, szef słynnej akcji „Lista agentów 1992 roku”, jak na szefa przystało, dorzucił kolejnych 44 kłamców oświadczeniowych – również zapominając o zapisach ustawy. Jednak gwoździem do trumny WSI miało być 15 zawiadomień o rzekomych przestępstwach popełnionych przez żołnierzy WSI, które zostały opisane w Raporcie i opublikowane za zgodą ówczesnego Prezydenta RP w dzienniku urzędowym „Monitor Polski”. Tak rozpoczęło się ściganie przez prokuratury przestępców z WSI, które trwa do dnia dzisiejszego.

Po pięciu latach prowadzenia przez wojskowe prokuratury 63 śledztw z zawiadomień dwóch przewodniczących Komisji Weryfikacyjnej do dziś nie ma oskarżonych lub skazanych żołnierzy i pracowników WSI, zaś stan śledztw przedstawia się następująco:

  • na 15 postępowań karnych dotyczących spraw opisanych w Raporcie, 8 zakończyło się umorzeniem, a 7 pozostaje jeszcze w biegu;
  • na 48 postępowań karnych dotyczących złożenia oświadczeń niezgodnych z prawdą, 37 zostało zakończonych (18 umorzeniem, 19 odmową wszczęcia śledztwa), 6 pozostaje jeszcze w biegu, a 5 jest zawieszonych.

Jednocześnie należy podkreślić, że na łączną liczbę 48 złożonych zawiadomień przez przewodniczących Komisji Weryfikacyjnej, w 28 przypadkach było brak ustawowo wymaganych dokumentów – stanowiska zespołów przeprowadzających weryfikację lub protokołów wyjaśnień osób pomówionych o kłamstwo. Pomijam taki drobiazg, że szereg z tych osób nie zostało powiadomionych o wątpliwościach weryfikatorów i nigdy nie stanęło przed ich zacnym obliczem.

Gdzie zatem ci przestępcy z WSI, skoro Antoni Macierewicz miał mieć tak „mocne” dowody ich przestępstw? Gdzie zatem są te przerażające i porażające dowody, o których w 2007 roku mówił wszędzie i wszystkim? A może informując o zgromadzonych dowodach popełnionych przestępstw miał na myśli dowody popełnienia przestępstw przez członków Komisji Weryfikacyjnej oraz tych oficerów WSI, którzy za każdą cenę chcieli kontynuować służbę pod jego światłym przywództwem? Nota bene, część z nich pracuje w nowych służbach do dziś, skutecznie blokując pokrzywdzonym dostęp do dowodów przestępstw popełnionych przez siebie i Komisję Weryfikacyjną. Mało kto wie, że pan Macierewicz zatrudnił w SKW osoby uprzednio pracujące w WSI, które nie złożyły wymaganych ustawą oświadczeń weryfikacyjnych oraz nie podał w Raporcie informacji o przestępcach, w tym o oficerze-szpiegu z WSI, skazanym w październiku 2006 r. prawomocnym wyrokiem Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie – pracującym, co prawda nie dla GRU, lecz dla CIA.

Wydaje się, że twórcy Raportu i weryfikatorzy zapomnieli o elementarnej zasadzie: „nie czyń drugiemu co tobie nie miłe”. Tym samym wypowiedzieli wojnę profesjonalistom, którzy w czasie swojej służby byli nie w takich opałach. Czterech oficerów WSI już w marcu 2007 r. złożyło zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez Komisję Weryfikacyjną i cierpliwie czekało na rozwój wydarzeń, monitorując stan prowadzonych czynności śledczych przez wojskowych prokuratorów oraz sukcesywnie dostarczając prokuratorom cywilnym dowody przestępstw popełnionych przez Komisję Weryfikacyjną i samego pana Macierewicza, nie tylko jako przewodniczącego komisji, ale i szefa SKW.

Wraz z upływem czasu wychodziło szydło z worka – dowody wobec przestępców z WSI były tak „mocne”, że wojskowi prokuratorzy umarzali śledztwo za śledztwem. W tym czasie cywilni prokuratorzy nie śpieszyli się z zakończeniem śledztwa z zawiadomień oficerów WSI w sprawie popełnionych przestępstw przez Komisję Weryfikacyjną. Czyżby prokuratorzy odpowiedzialni za wyniki tego śledztwa, jak:

  • zastępca prokuratora generalnego – podpisująca postanowienia z kolejnymi terminami, przesuwającymi zakończenie śledztwa w „nieskończoność”,
  • prokurator apelacyjny w Warszawie – odpowiedzialny za organizację pracy w podległej mu prokuraturze,
  • dwaj kolejni zastępcy prokuratora apelacyjnego w Warszawie – odpowiedzialni za kontrolę realizowanych zadań przez prokuratorów,
  • naczelnik wydziału V w warszawskiej prokuraturze apelacyjnej – bezpośrednio odpowiedzialny za realizację zadań przez prokuratorów i brak wyników śledztwa,
  • prokuratorzy wydziału V – prowadzący śledztwo,

zapomnieli, że art. 2 kpk. brzmiący: „Przepisy Kodeksu Postępowania Karnego mają na celu takie ukształtowanie postępowania karnego, aby rozstrzygniecie sprawy nastąpiło w rozsądnym terminie, że podstawę wszelkich rozstrzygnięć powinny stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne, aby uwzględnione zostały prawnie chronione interesy pokrzywdzonego, zaś przez trafne zastosowanie środków przewidzianych w prawie karnym oraz ujawnienie okoliczności sprzyjających popełnieniu przestępstwa osiągnięte zostały zadania postępowania karnego nie tylko w zwalczaniu przestępstw, lecz również w zapobieganiu im oraz w umacnianiu poszanowania prawa i zasad współżycia społecznego.”, jednoznacznie określa obowiązki prokuratorów?

Pierwsze przedawnienie czynu zabronionego przydarzyło się prokuratorom 16 lutego 2010 r (art. 212 kk w postanowieniu o wszczęciu śledztwa). W dniu 1 września 2010 r. do śledztwa włączyło się Stowarzyszenie „SOWA”, które wsparło dziewięciu oficerów w nierównej walce z prokuraturą powszechną, składając zawiadomienie o przestępstwie (art. 271 kk.) i otrzymując status pokrzywdzonego w trwającym śledztwie. Od tej chwili pokrzywdzeni zaczęli konsekwentniej gromadzić informacje o sposobie prowadzenia śledztwa oraz o braku profesjonalizmu w pracy prokuratorów. Wskazywano, dowody przestępstw Komisji Weryfikacyjnej oraz miejsca, gdzie mogą prokuratorzy o nich znaleźć informacje. Pierwszym poważnym ostrzeżeniem dla prokuratorów była skarga jednego z pokrzywdzonych, w wyniku której Sąd Okręgowy w Warszawie wydał 1 września 2011 r. postanowienie o przewlekłości postępowania w sprawie Ap V Ds. 49/09 toczącej się przed Prokuraturą Apelacyjną w Warszawie w okresie od 23 lipca 2009 r. do 17 stycznia 2011 r. (przez 1,5 roku). Brak widocznej reakcji prokuratury oraz zbliżający się termin przedawnienia karalności głównego czynu (art. 231 § 1 kk. w postanowieniu o wszczęciu śledztwa), uruchomił drugiego pokrzywdzonego, który pisemnie wskazywał prokuratorom grożące niebezpieczeństwa z tytułu doprowadzania do przedawniania karalności czynów zabronionych. W końcu, oceniając działalność prokuratorów i ich przełożonych za zbyt mało efektywne, w listopadzie 2011 r. złożył skargę na przewlekłość śledztwa. W dniu 25 stycznia 2012 r. sąd wydał takie samo postanowienie, jak w przypadku skargi pierwszego oficera WSI.

W grudniu ubiegłego roku, jak poinformowała prasa i co potwierdził Prokurator Generalny, prokuratura powszechna podjęła konkretne działania. Śledczy przygotowali wniosek o uchylenie immunitetu posłowi Antoniemu Macierewiczowi i nadali mu bieg – rozpoczął się proces decyzyjny w polskiej prokuraturze. Politycy PiS podnieśli krzyk i zaczęli oskarżać polityków PO, że mszczą się za wyniki prac zespołu posła Macierewicza w sprawie „smoleńskiej katastrofy”. Prokurator Generalny i jego prokuratorzy rozpoczęli procedurę, którą można by określić jako grę na czas – „wędrówkę wniosku po prokuraturze powszechnej”. Wynik był łatwy do przewidzenia. W dniu 4 stycznia 2012 r. wniosek wrócił do prokuratorów Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, Od ponad dwóch miesięcy prokuratorzy ciężko pracują nad poprawą wniosku, który co by nie mówić, nie świadczy najlepiej o ich profesjonalizmie. W między czasie, w dniu 16 lutego 2012 r. uległa przedawnieniu karalność drugiego czynu zabronionego (art. 231 § 1 kk.). Niestety, wszystko na to wskazuje, że nie jest to ostatnia wpadka prokuratury, gdyż w dniu 29 marca 2012 r. ulega przedawnieniu karalność trzeciego czynu zabronionego (art. 235 kk.). Jest również pewne, że dziesiąty termin zakończenia śledztwa przypadający na dzień 5 kwietnia 2012 r. również nie zostanie dotrzymany przez ciężko pracujących prokuratorów i zastępca prokuratora generalnego tradycyjnie wyznaczy jedenasty termin – najprawdopodobniej 5 października 2012 r.

Należy jasno powiedzieć, że brak jest konkretnych nie tylko wyników w prowadzonym śledztwie, ale prokuratorzy doprowadzili do przedawnienia karalności czynów zabronionych, co dyskwalifikuje prokuraturę cywilną jako instytucję stojącą na straży praworządności w demokratycznym państwie. Czarę goryczy przelewa fakt, że do dnia dzisiejszego również prokuratura wojskowa nie uporała się z 63 śledztwami prowadzonymi w związku z zawiadomieniami obu przewodniczących Komisji Weryfikacyjnej.

Czas pokaże o co w tej sprawie chodzi. Prokuratura cywilna ma jeszcze pięć lat na prowadzenie śledztwa, gdyż karalność czynów zabronionych wynikających z zapisów art. 271 § 1 kk. i art. 265 kk. przedawni się 16 lutego 2017 r. Jest to dużo czasu, aby zakończyć śledztwo i wydać postanowienie o umorzeniu śledztwa albo postawić zarzuty popełnienia przestępstw winnym członkom Komisji Weryfikacyjnej i osobom piszącym Raport – pan Antoni Macierewicz jest tylko jedną z tych osób. Dziś jedno jest już pewne i na nic zaklinanie rzeczywistości przez prokuratorów, że sprawa się nie przedawni. Nie tylko prawnicy wiedzą, że jeśli jeden czyn przedawnił się 16 lutego 2010 r., a drugi 16 lutego 2012 r., to nikt, kto popełnił te czyny, nie poniesie już karnej odpowiedzialności za ich popełnienie.

Wydaje się, że cywilni i wojskowi prokuratorzy mogą być jednego pewni: wnikliwego patrzenia im na ręce, jak są prowadzone i kiedy będą zakończone wszystkie trwające od 2007 roku śledztwa – zarówno te niezakończone 7 w sprawie Raportu i 11 w sprawie kłamstw oświadczeniowych po zawiadomieniach przewodniczących Komisji Weryfikacyjnej, pozostające w gestii prokuratury wojskowej, jak i to jedno po zawiadomieniach 10 oficerów WSI i zawiadomieniu Stowarzyszenia SOWA, z którym od 4,5 lat nie umie albo nie chce poradzić sobie prokuratura cywilna.

Panie Prokuratorze Generalny,

wobec istniejącej sytuacji, nie czekając na przygotowywane zmiany w prokuraturze powszechnej, proponuję już dziś zmienić nazwę wydziału Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie,

z: Wydział V do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji”,

na: Wydział V do Spraw ZWALCZANIA Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji”.

Może wówczas prokuratorzy prowadzący śledztwo i ich przełożeni zrozumieją, że podstawowym zadaniem prokuratorów nie jest wyznaczanie kolejnych terminów zakończenia śledztwa i doprowadzanie do przedawniania czynów karalnych, lecz profesjonalne i zaangażowane działanie w celu zwalczania przestępczości w demokratycznym państwie, bez względu kto je popełnił – żołnierz WSI, czy członek Komisji Weryfikacyjnej.

Pułkownik P.

Warszawa, 15 marca 2012 r.